Najważniejszym elementem systemu NILM (Nieinwazyjny Monitoring Obciążenia) jest czujnik zamontowany na zewnątrz pojedynczego przewodu w obwodzie elektrycznym. Ten odpowiada za monitorowanie prądu przepływającego przez przewód i śledzi aktywność różnych urządzeń działających w tym obwodzie. Jest w stanie to zrobić na podstawie charakterystycznych fluktuacji prądu, które występują, gdy każde urządzenie włącza się lub wyłącza. W oparciu o te odczyty system może określić nie tylko, kiedy i czy każde urządzenie działa, ale także, czy pobiera więcej prądu niż jest to normalne. To ostatnie może z kolei wskazywać, że urządzenie stało się wadliwe.
Dane są przekazywane do komputera centralnego, gdzie ekranowy pulpit nawigacyjny zawiera wskaźniki dla każdego urządzenia. Jeśli igła na tarczy dowolnego urządzenia znajduje się w zielonej strefie, wszystko idzie dobrze, jeśli przesunie się do żółtej lub czerwonej strefy oznacza to kłopoty.
System został przetestowany w zeszłym roku, dwa czujniki NILM zostały użyte do monitorowania około 20 różnych urządzeń na statku Spencer. Kiedy odkryto, że „płaszczowy podgrzewacz wody” na jednym z silników wysokoprężnych pobiera podejrzaną ilość mocy, naukowcy zareagowali. Po zdjęciu pokrywy grzejnika okazało się, że cały układ opanowało spore ognisko korozji, co z kolei spowodowało pęknięcie izolacji. Uchroniło to jednostkę przed prawdopodobnym pożarem.
źródło: whatnext.pl, MIT