Dyskusja na temat tego, czy hulajnogi elektryczne mogłyby w pełni zastąpić konie w Tatrzańskim Parku Narodowym przechodzi do historii. To ze względu na to, że dyrektor zakazał wjazdu tych jednośladów na teren parku.
- To zbyt niebezpieczne. Droga do Morskiego Oka charakteryzuje się dużym nachyleniem terenu, sporym ruchem pieszych, a do tego kursującymi tam zaprzęgami konnymi. Jadąc w dół na takiej hulajnodze, można rozwinąć bardzo duże prędkości. Nie wiemy, kto miałby jeździć taką hulajnogą. Dlatego w takich warunkach może łatwo może dojść do wypadku - wyjaśnia w rozmowie z "Gazetą Krakowską Szymon Ziobrowski, dyrektor TPN."
Do tej pory straż TPN upominała ludzi na hulajnogach, ale kar nie nakładano. Nie było bowiem odpowiednich przepisów. Teraz już takie są - wprowadzono zakaz korzystania z hulajnóg elektrycznych na terenie parku.
O zastąpienie koni hulajnogami bardzo mocno zabiegał jeden z radnych miasta Krakowa. Stwierdził on, że dzięki temu zwierzęta by nie cierpiały, natomiast ludzie mogliby łatwiej dotrzeć nad Morskie Oko.
Wprowadzony zakaz przez dyrektora TPN oczywiście mu się nie podoba. - Szkoda, że zysk okazał się ważniejszy od cierpienia zwierząt. Można było dopuścić hulajnogi z ograniczeniem prędkości do 5 kilometrów na godzinę, czyli z taką, z jaką porusza się człowiek pieszo. Wówczas nikt nie musiałby się męczyć, idąc pod górę - oświadczył.
źródło: o2.pl/informacje
foto: mynaszlaku.pl