Modernizacja elektrycznych instalacji mieszkaniowych cz.I

Modernizacja elektrycznych instalacji mieszkaniowych w starych budynkach wielorodzinnych

1. Wstęp

Z niebezpiecznymi instalacjami elektrycznymi w układzie TN-C, wykonanymi przewodami aluminiowymi zetknąłem się po raz pierwszy w roku 1956, kiedy po ukończeniu Wydziału Mechanicznego-Technologicznego Politechniki Warszawskiej zostałem zatrudniony w dużym zakładzie produkcyjnym na stanowisku technologa. Już wówczas, chociaż instalacje elektryczne w tym zakładzie jak i cały zakład były stosunkowo nowe, bo ich wiek nie przekraczał kilku lat, problemem były liczne wypadki porażeń pracowników obsługujących urządzenia produkcyjne, a również urządzenia biurowe jak lampy w obudowach metalowych i metalowe elektryczne czajniki do gotowania herbaty, chociaż wszystkie te urządzenia były prawidłowo, zgodnie z przepisami wyzerowane, bardzo rygorystyczne kontrole instalacji były przeprowadzane co roku, a szkolenia BHP (bezpieczeństwa i higieny pracy) odbywały się również co roku. Przyczyną porażeń były oczywiście aluminiowe instalacje elektryczne w układzie TN-C (dawniej w układzie z zerowaniem).

W owym czasie w odbudowywanych i nowo budowanych mieszkaniach, w kuchniach i łazienkach często były stosowane gniazdka ze stykiem ochronnym połączonym specjalnym przewodem z najbliższą rurą wodociągową, która stanowiła bardzo dobre uziemienie. Układ ten, w połączeniu z bezpiecznikiem, najczęściej 10A, bardzo dobrze (jak na owe czasy) spełniał zadania ochrony przeciwporażeniowej. W tej sytuacji, istnienie niebezpiecznych instalacji elektrycznych w układzie z zerowaniem (obecnie TN-C) w nowoczesnym, świeżo zbudowanym zakładzie produkującym podzespoły elektryczne i elektroniczne, budziło moje wielkie zdziwienie.

Jak się później dowiedziałem, zgoda na powszechne stosowanie niebezpiecznego układu TN-C i wykonywanie instalacji elektrycznych nie nadającym się do tego celu przewodem aluminiowym, została wymuszona na polskich elektroenergetykach przez komunistyczne władze partyjne, które były zainteresowane wyłącznie oszczędnościami wynikającymi z użycia taniego aluminium zamiast drogiej importowanej wówczas miedzi. Natomiast nie interesowały władz partyjnych zagrożenia wynikające ze stosowania takich instalacji, gdyż życie ludzkie nie było w cenie, a dane statystyczne dotyczące wypadkowości były skrzętnie ukrywane.

Skutki błędnych decyzji podjętych wówczas ponosimy do dnia dzisiejszego, gdyż w 80% budynków mieszkalnych są jeszcze te stare bardzo niebezpieczne instalacje, a ilość śmiertelnych wypadków porażeń na 1 milion mieszkańców jest 5-ciokrotnie wyższa niż np. w Niemczech, gdzie prawdopodobnie takie instalacje w ogóle już nie istnieją.

Na domiar złego, instalacje w budynkach wybudowanych już po wojnie, są najczęściej zamurowane bezpośrednio, bez rurek, w ścianach, stropach i pod powierzchnią podłóg, tak że ich prosta wymiana jest bardzo utrudniona i wymaga generalnego remontu mieszkań, co wiąże się z dużymi kosztami.

2. Zagrożenia wynikające z niewłaściwej konstrukcji instalacji mieszkaniowych.

Aktywnymi działaniami w tej sprawie zająłem się 6 lat temu, po wypadkach jakie wydarzyły się w moim osiedlu spółdzielczym, wybudowanym w 1970 roku, w którym mieszkała moja rodzina i w którym wraz z żoną mieszkam do dzisiaj. Oczywiście większość tych wypadków znam tylko z opowiadań mieszkańców osiedla i polegały one, jak opowiadali moi rozmówcy na “szczypaniu”, “kopnięciu” lub “trząchnięciu” przy dotykaniu do całkowicie sprawnych sprzętów gospodarstwa domowego w metalowych obudowach w kuchniach i łazienkach, jak pralki, lodówki prodiże itp. Najczęściej wypadki te kończyły się wizytą elektryka, który instalację elektryczną naprawił, nie podając oczywiście żadnych informacji na ten temat Zarządowi Spółdzielni. A oto krótkie opisy dwóch poważnych wypadków, które stanowiły zagrożenie życia członków mojej rodziny i jednego wypadku śmiertelnego w kręgu naszych bliskich znajomych:

  1. Omal nie zginęła moja żona, gdy całkowicie sprawna pralka stojąca tuż przy wannie zatrzymała się nagle, a na jej obudowie pojawiło się napięcie 220 V. Okazało się, że przewód zerowy (PEN) pękł w odległości 10 mm od zacisku w gniazdku, przeżarty korozją spowodowaną roztapiającym się tworzywem izolacji przewodu. Wysoka temperatura przewodu powstała na skutek utlenienia się końcówki przewodu zaciśniętej w zacisku gniazdka. Oczywiście utrata ciągłości przewodu zerowego (PEN) nie w pobliżu gniazdka, lecz na przykład w skrzynce bezpiecznikowej musi zawsze spowodować znacznie poważniejsze konsekwencje, czyli pojawienie się napięć 220 V na wszystkich metalowych obudowach sprzętów gospodarstwa domowego w kuchni i łazience.
    Oczywiście zdaję sobie sprawę z tego, że elektrykom nie muszę tych spraw tłumaczyć, jednak mam nadzieję, że Forum ISE przeglądają również zwykli użytkownicy 80-ciu % mieszkań w Polsce, posiadających jeszcze instalacje w układzie TN-C, którzy chcą coś dowiedzieć się na temat zagrożeń porażeniami.
  2. Mojej córce kupiłem mieszkanie w tym samym osiedlu. Córka mieszkała w nim przez 1 rok nie wiedząc o tym, że na wszystkich stykach ochronnych w kuchni i w łazience ma dołączone na stałe 220 V. Na szczęście córka w tym czasie nie prowadziła gospodarstwa domowego, nie miała pralki ani lodówki i to uratowało jej życie. Usterkę wykrył przypadkowo sąsiad – elektryk, który wymieniał jej bezpiecznik. Elektrycy ze Spółdzielni, którzy przybyli natychmiast, aby usunąć usterkę, stwierdzili, że usterka musiała powstać podczas wykonywanego wcześniej remontu instalacji, gdyż do usunięcia tej usterki konieczne było rozplombowanie licznika.
  3. Kolega mojej córki, który odwiedził mieszkanie swoich rodziców w tym samym osiedlu, zginął porażony prądem, kiedy wychodząc z wanny zalał podłogę i dotknął całkowicie sprawnej pralki. Okazało się, że dwa lata wcześniej glazurnik po ułożeniu glazury w łazience, nieprawidłowo podłączył przewody do gniazdka elektrycznego. Rodzice tego młodego człowieka nie wiedzieli o usterce, gdyż nigdy nie zalewali podłogi w łazience, narzekali jedynie, że pralka lekko szczypie przy dotykaniu. Remont tej łazienki był wykonany bezpośrednio po modernizacji instalacji. Modernizacja instalacji była wykonana w czasie, gdy już obowiązywała ustawa, według której instalacja po modernizacji musi odpowiadać obecnie obowiązującym normom, czyli musi być zrobiona w tym wypadku układzie TN-C-S, a instalacja zasilająca łazienkę musi być zabezpieczona wyłącznikiem różnicowo-prądowym. Jest oczywiste, że po prawidłowym przeprowadzeniu takiej modernizacji, glazurnikowi nie udało by się nieprawidłowo dołączyć przewodów do gniazdka, gdyż po dołączeniu jakiegokolwiek obciążenia zadziałał by wyłącznik różnicowo-prądowy. Nawet gdyby przyjąć, że ok. 3% wyłączników różnicowo-prądowych jest niesprawnych to i tak prawdopodobieństwo możliwości nieprawidłowego zamontowania gniazdka było by co najmniej 33 razy mniejsze.

Po wypadkach opisanych w punkcie a) i b) i po bezskutecznych interwencjach w Spółdzielni Mieszkaniowej złożyłem doniesienie do Prokuratury o zagrożeniach porażeniami prądem elektrycznym w osiedlu. W 8 miesięcy po rozpoczęciu dochodzenia nastąpił wypadek opisany w punkcie c).

W kilka miesięcy po tym śmiertelnym wypadku dochodzenie prowadzone przez Prokuraturę w złożonej przeze mnie sprawie zostało umorzone, z orzeczeniem, że w osiedlu nie ma zagrożeń porażeniami. Orzeczenie to zostało poparte stwierdzeniem Powiatowego Inspektora Nadzoru Budowlanego, który po kontroli przeprowadzonej na mój wniosek w Spółdzielni, napisał w protokóle, że “zagrożenie porażeniami w osiedlu bezpośrednio nie istnieje”.

Oczywiście dochodzenie w sprawie śmiertelnego wypadku również umorzono, gdyż okazało się, że glazurnik w krótkim czasie po wykonaniu roboty zdążył umrzeć, więc nie było głównego (według Prokuratury) “winowajcy”. Oczywiście Prokuratura nie uznała za stosowne szukać innych współwinnych, do których należała również sama Prokuratura, która nie zareagowała właściwie na moje doniesienia. Donosiłem między innymi, że w tym budynku, jak i w innych budynkach osiedla nigdy, (przez 30 lat), nie były wykonywane obowiązkowe co 5 lat, okresowe kontrole. Gdyby po moim doniesieniu wykonano pierwszą od 30 lat kontrolę instalacji elektrycznej, to usterka na pewno została by wykryta, gdyż do jej wykrycia potrzebny był by jedynie próbnik z żarówką.

Oczywiście głównymi winowajcami opisanych powyżej wypadków byli ludzie, którzy wiedząc o tym, że 30-letnie nigdy nie remontowane i nie poddawane obowiązkowym kontrolom instalacje mieszkaniowe w układzie TN-C wykonane przewodami aluminiowymi są niebezpieczne, nie podjęli żadnych skutecznych działań mających na celu usunięcie tych zagrożeń. Prokuratura zamiast doprowadzić do skierowania tej sprawy do Sądu, który by ją drobiazgowo rozpatrzył, znajdując winnych i wydając odpowiednie zalecenia zmierzające do poprawy bezpieczeństwa mieszkańców osiedla, a być może również 80 % mieszkańców całej Polski, wolała sprawę umorzyć, wydając bezpodstawnie postanowienie, z którego wynikało, że takie instalacje są bezpieczne. Prokuratura popełniła w trakcie dochodzenia szereg nieprawidłowości, które spowodowały, że pomimo przychylnej dla mnie opinii biegłego sądowego, specjalisty od eksploatacji sieci energetycznych i pozytywnej dla mnie opinii napisanej przez STOEN (Stołeczny Zakład Energetyczny) sprawa została umorzona. Skutkiem umorzenia sprawy było to, że Spółdzielnia wycofała się nawet z tych działań zapobiegawczych, które były zaplanowane na skutek moich interwencji.

Zgodnie z danymi znajdującymi się w opracowaniach polskich naukowców elektroenergetyków z roku 1999, w latach 1990 ÷ 1997 20% śmiertelnych wypadków porażeń prądem elektrycznym w Polsce było spowodowane pomyłką w doprowadzeniu przewodu zerowego, a 15 % było spowodowane przerwą w przewodzie zerowym. Oczywiście obydwie te przyczyny są ściśle związane ze stosowaniem instalacji w układzie TN-C, a druga z tych przyczyn jest znacznie częstsza przy stosowaniu przewodu aluminiowego zamiast miedzianego.

Pragnę także poinformować, że według najnowszych danych opublikowanych na seminarium dotyczącym stanu elektroenergetyki w Polsce, zorganizowanym w Poznaniu i w Katowicach w dniach 3-go i 9-go grudnia 2003 przez PTPiREE w Polsce obecnie 80 % mieszkań (prawie wszystkie mieszkania wybudowane przed rokiem 1990) ma niebezpieczne instalacje elektryczne w układzie TN-C, w których funkcję ochrony od porażeń i jednocześnie funkcję doprowadzenia prądu do gniazdka wtyczkowego spełnia przewód zerowy (PEN). Od porażeń prądem elektrycznym ginie w Polsce od 230 do 250 osób rocznie, w tym 20 % dzieci, a ogólna ilość wypadków ciężkich porażeń to ok. 1100 osób rocznie. Według danych podanych przez polskich naukowców, w latach 1990 ÷ 1997 w Polsce od porażeń prądem elektrycznym ginęło rocznie ok. 5 razy więcej osób w przeliczeniu na 1 milion mieszkańców niż u naszych zachodnich sąsiadów. Przypuszczam, że obecnie ten stosunek prawdopodobnie znacznie się pogorszył, gdyż mieszkaniowe instalacje w układzie TN-C prawdopodobnie tam już nie istnieją.

Czytelników Forum ISE, nie zorientowanych w sprawach technicznych pragnę poinformować, że do żadnego z opisanych powyżej wypadków nie mogło by dojść, gdyby instalacje elektryczne w mieszkaniach były zmodernizowane zgodnie z obowiązującymi w Polsce już od kilkunastu lat przepisami, to znaczy miały niezależny przewód ochronny, czyli były wykonane w układzie TN-S lub TN-C-S i były dodatkowo zabezpieczone wyłącznikami różnicowo-prądowymi.

3. Uzasadnienie konieczności całkowitej wymiany mieszkaniowych instalacji w ukladzie TNC.

Jest sprawą oczywistą dla każdego elektryka, że dokonywane obecnie co 5 lat kontrole stanu mieszkaniowych instalacji elektrycznych wykonanych lub zmodernizowanych przed rokiem 1990, a więc instalacji w układzie TN-C wykonanych przewodem aluminiowym, nie są w stanie zapewnić bezpiecznej eksploatacji tych instalacji na najbliższe 5 lat, nawet gdyby były wykonywane wyjątkowo sumiennie przez wybitnych fachowców i przy użyciu najnowocześniejszych przyrządów pomiarowych.

Kontrole te mogą sprawdzić jedynie stan izolacji przewodów, wykryć nieprawidłowości podłączeń przewodów do gniazdek energetycznych i wykryć zbyt wysoką impedancję pętli zwarcia. Niestety nie ma możliwych do zastosowania w praktyce metod pomiarowych pozwalających na określenie, kiedy i w którym miejscu nastąpi samoczynna utrata ciągłości przewodu zerowego. Należało by w tym celu zastosować metodę badawczą stosowaną np. przy badaniach prototypów nowo opracowywanych instalacji elektrycznych stosowanych w samochodach, a mianowicie obciążyć instalację ściśle określonym prądem i badać spadki napięć na wszystkich kolejnych złączach. Natomiast przewężenia przewodów spowodowane np. korozją, ruchami płyt budowlanych, wierceniem otworów pod kołki, należało by sprawdzać metodą termowizyjną, o której wzmiankę znalazłem na Forum ISE.

Jest sprawą oczywistą, że tego rodzaju metod nie da się zastosować przy masowym sprawdzaniu instalacji mieszkaniowych. W tej sytuacji eksploatację instalacji mieszkaniowej w układzie TN-C można porównać jedynie do siedzenia na bombie z zapłonem ustawionym na niewiadomą godzinę.

Zasadniczym błędem decydentów, którzy 50 lat temu podjęli decyzję o wprowadzeniu w mieszkaniach instalacji w układzie TN-C było to, że nie przewidzieli konieczności częstej wymiany instalacji, związanej z niemożnością sprawdzenia wszystkich jej parametrów metodami pomiarowymi, oraz związanej z zastosowaniem nie nadającego się do tego celu aluminium. Jeżeli już musieli ze względów politycznych zgodzić się na wadliwą, powodującą powszechne zagrożenia konstrukcję instalacji elektrycznych, powinni byli jednocześnie wydać nakaz prowadzenia wszystkich przewodów w rurkach, lub w inny sposób, umożliwiający ich częstą i nie kłopotliwą wymianę, oraz wprowadzić przepis nakazujący wymianę instalacji w ściśle określonych odstępach czasu.

4. Pytania do uczestników Forum ISE.

W obecnej sytuacji powinniśmy zastanowić się, co należy zrobić, aby w jak najkrótszym czasie zmniejszyć możliwość porażeń prądem elektrycznym mieszkańców 80 procent mieszkań w Polsce. Moim zdaniem należy w pierwszej kolejności ustalić, jakie zabiegi techniczne i organizacyjne pozwoliły by na zmniejszenie tych zagrożeń przy jak najmniejszych kosztach. Koszty odgrywają tu decydującą rolę, gdyż nawet najlepszy pod względem technicznym projekt nie rozwiąże sprawy, jeżeli nie da się zrealizować z powodu zbyt wysokich kosztów. W związku z tym uprzejmie proszę osoby, które mają odpowiednią wiedzę na ten temat, o odpowiedź na następujące pytania:

4.1. Czy słuszny jest pogląd, że o bezpieczeństwie mieszkańców decyduje przede wszystkim konstrukcja i stan techniczny instalacji mieszkaniowej, natomiast instalacja elektryczna pozostałej części budynku, niezależnie od układu, pod warunkiem, że nie jest przeciążona i jest odpowiednio konserwowana i sprawdzana, ma mały wpływ na bezpieczeństwo?

Mój komentarz:
Osobiście uważam, że prawidłowo wykonana i zabezpieczona instalacja mieszkaniowa zgodna z obowiązującymi obecnie normami jest bezpieczna niezależnie od tego, czy pozostała część instalacji budynku jest w układzie TN-S czy TN-C. Oczywiście parametry techniczne instalacji mieszkaniowej dołączonej do nowoczesnej instalacji pozostałej części budynku w układzie TN-S są znacznie lepsze, lecz ma to mały wpływ na bezpieczeństwo mieszkańców. Uważam, że duże przekroje przewodów wewnętrznych linii zasilających i bardzo dobre rozwiązania konstrukcyjne połączeń, oraz dobre zabezpieczenie przed ingerencją osób nie powołanych, gwarantują, że prawdopodobieństwo przerwy w przewodzie PEN jest minimalne, a omyłkowe połączenia przewodów bardzo mało prawdopodobne.

4.2. Czy istnieją ograniczenia techniczne lub prawne, które uniemożliwiały by lub utrudniały w jakikolwiek sposób zastosowanie we wszystkich instalacjach mieszkaniowych wielorodzinnego budynku układu TN-C-S, z pozostawieniem pozostałej części instalacji budynku bez zmiany, to znaczy w układzie TN-C?

Mój komentarz:
Moim zdaniem takich ograniczeń nie ma, jedynym warunkiem jaki znalazłem w literaturze technicznej jest wymaganie, że w wypadku, gdy do tablicy rozdzielczej pionu energetycznego są dołączone dwa lub więcej mieszkań, to na przewodzie zerowym pionu powinien być zamontowany osobny zacisk, służący do dołączenia przewodów ochronnych PE. Nie powinno się w takim wypadku łączyć przewodów ochronnych PE na wspólnym zacisku z przewodami neutralnymi N.

Natomiast zgodnie z wynikami niedawnej dyskusji na Forum ISE, uziemienie punktu rozdziału przewodu PEN na przewody PE i N, choć zalecane w niektórych pozycjach literatury technicznej, nie jest konieczne.

4.3. Czy było by celowe rozłożenie kompletnej modernizacji instalacji elektrycznej budynku na 2 etapy:
Etap 1: Zbiorowa modernizacja instalacji elektrycznych wszystkich mieszkań, według jednego projektu, przez jednego wykonawcę, przy zastosowaniu jak najtańszych technologii i jak najtańszych materiałów, w celu obniżenia kosztów. Celem takiej modernizacji było by tylko zapewnienie bezpieczeństwa mieszkańców.
Etap 2: Po zebraniu odpowiednich funduszy modernizacja pozostałych instalacji elektrycznych budynku. Celem takiej modernizacji było by zwiększenie mocy dostarczanej do mieszkań energii oraz polepszenie pozostałych parametrów technicznych instalacji elektrycznej.

Mój komentarz:
Uważam, że takie rozłożenie modernizacji instalacji budynków wielorodzinnych na dwa etapy było by jak najbardziej celowe, ze względu na konieczność znacznego przyśpieszenia najbardziej pilnej ze względu na bezpieczeństwo modernizacji instalacji mieszkaniowych. Niestety wśród właścicieli, administratorów i zarządców budynków wielorodzinnych przyjęła się praktyka, że modernizowane są instalacje budynków, z pominięciem instalacji mieszkaniowych, choć zgodnie z obowiązującymi przepisami, do instalacji elektrycznych budynków należą znajdujące się w mieszkaniach przewody, aż do gniazdek energetycznych, oświetleniowych wypustów sufitowych i zacisków urządzeń zamontowanych na stałe. W związku z powyższym zarządcy tych budynków ponoszą odpowiedzialność za stan instalacji mieszkaniowych, i powinni się zająć organizacją zbiorowych modernizacji tych instalacji. Oczywiście w większości wypadków koszty tych modernizacji pokryli by sami mieszkańcy w postaci zwiększonych wpłat na czynsze i fundusze remontowe, niezależnie od tego, czy jest to mieszkanie spółdzielcze własnościowe, lokatorskie, czy też mieszkanie hipoteczne we wspólnocie mieszkaniowej. Nie wiem jak ta sprawa wygląda w mieszkaniach kwaterunkowych, ale przypuszczam, że nie obyło by się tu bez dotacji państwowych.

Niestety zarządcy budynków wielorodzinnych jak ognia boją się modernizacji instalacji mieszkaniowych, ze względu na przewidywane bardzo kłopotliwe zatargi z mieszkańcami, którzy w większości wypadków nie będą sobie zdawać sprawy z konieczności modernizacji instalacji elektrycznych i poniesienia w związku z tym zwiększonych kosztów eksploatacji budynków, lub którzy na przykład bez uzgodnienia z zarządcą na ukrytych w ścianach starych instalacjach zamontowali sobie kosztowną glazurę lub boazerie. W takich wypadkach obowiązkiem zarządcy było by powiadomienie mieszkańca o zagrożeniach powodowanych przez niesprawne instalacje, tak jak jest jego obowiązkiem powiadamianie mieszkańców np. o soplach spadających z dachu, opadających tynkach lub robotach budowlanych. Jest sprawą oczywistą, że koszty położenia nowej glazury lub boazerii musiał by bezwzględnie pokryć indywidualnie sam mieszkaniec. Ponadto taka zbiorowa modernizacja, aby była możliwa do przeprowadzenia, powinna ograniczyć się do rozwiązań najtańszych, np. prowadzenia przewodów po ścianach i sufitach w listwach naściennych. Mieszkańcy, którym takie rozwiązania by nie odpowiadały, musieli by dodatkowo indywidualnie do modernizacji dopłacić.

Niektórzy zarządcy budynków wielorodzinnych, bojąc się odpowiedzialności za wypadki, podejmują się bardzo kosztownej modernizacji instalacji elektrycznych budynków z pominięciem instalacji mieszkaniowych, aby móc się wykazać, że coś zrobili w celu zwiększenia bezpieczeństwa. Nikt bowiem ich nie powiadomił oficjalnie, że taka “modernizacja” zagrożeń nie zmniejsza. Zlecenie wyspecjalizowanej firmie takiej “modernizacji” elektrycznych instalacji budynku, jest dla administratorów i zarządców budynków wielorodzinnych łatwe, przyjemne i bezkonfliktowe, a bardzo wysokie koszty takiej “modernizacji” i tak pokryją w całości mieszkańcy, choć nie zmniejszy to zagrożeń porażeniami prądem elektrycznym.

Uważam, że dodatkowymi przyczynami, dla których zarządcy budynków wielorodzinnych nie chcą się angażować w modernizacje instalacji mieszkaniowych jest to, że w literaturze technicznej i w obowiązujących przepisach prawnych brak jest bezpośrednich, wyraźnych zaleceń na ten temat.

4.4. Jakie mogły by być orientacyjne koszty modernizacji wszystkich elektrycznych instalacji mieszkaniowych w budynku mieszczącym np. 100 mieszkań po 50 m2, przy założeniu, że były by użyte najtańsze technologie i materiały (np. przy użyciu listew naściennych, nie wymagających kucia rowków i odnawiania po tym ścian), według jednego projektu i wykonanych jednocześnie przez jedną firmę, oraz jakie mogły by być orientacyjne koszty modernizacji pozostałych instalacji elektrycznych tego samego budynku?

Mój komentarz:
Zupełnie nie orientuję się w kosztach modernizacji instalacji elektrycznych. Dla tego proszę osoby, które mają jakiekolwiek informacje na ten temat, o podanie mi tych danych. Posiadanie takich informacji pozwoliło by mi zorientować się, czy podana w punkcie 4.3. propozycja podziału modernizacji budynku na 2 etapy jest uzasadniona.

4.5. Czy było by uzasadnione wydanie przepisu, zobowiązującego administratorów, zarządców i właścicieli budynków wielorodzinnych, posiadających mieszkaniowe instalacje elektryczne w układzie TN-C, do pisemnego (z potwierdzeniem odbioru) powiadomienia wszystkich mieszkańców tych budynków o zagrożeniach wynikających z eksploatacji takich instalacji i doręczenia im napisanej przez Inspektorat Nadzoru Budowlanego instrukcji eksploatacji sprzętów gospodarstwa domowego w kuchniach i łazienkach, pozwalającej na zmniejszenie tych zagrożeń (np. “przed wyjęciem mokrej bielizny z pralki wyjąć wtyczkę z gniazdka sieciowego, a włożyć ją tam dopiero przed rozpoczęciem następnego prania, podłoga w łazience i kuchni musi być zawsze sucha”).

Mój komentarz:
Takie powiadomienie zmniejszyło by ilość porażeń i ułatwiło by przekonanie mieszkańców o konieczności modernizacji mieszkaniowych instalacji elektrycznych, a instrukcja pozwoliła by na uratowanie życia wielu osób. W opisywanym w niniejszym opracowaniu wypadku pojawienia się na pralce napięcia sieciowego 220 V moja żona uratowała się od śmierci jedynie dla tego, że będąc inżynierem elektronikiem dobrze znała właściwości naszej sieci elektrycznej i zawsze przed wyjęciem mokrej bielizny z pralki wyjmowała wtyczkę z gniazdka sieciowego. Ponadto przekazanie takiego powiadomienia wraz z instrukcją praktycznie nic nie kosztuje, a modernizacja wszystkich instalacji mieszkaniowych może potrwać kilka lat.

4.6. Czy było by uzasadnione wydanie przepisu, nakazującego bezpośrednio administratorom, zarządcom i właścicielom budynków, dokonanie modernizacji mieszkaniowych instalacji elektrycznych wykonanych w układzie TN-C w ściśle określonych terminach. Obecne przepisy nie określają dopuszczalnych terminów eksploatacji instalacji elektrycznych w układzie TN-C wykonanych przewodami aluminiowymi.

Mój komentarz:
W obecnie obowiązujących przepisach oraz w literaturze technicznej można znaleźć uwagi, że o terminie wymiany instalacji elektrycznej decyduje wynik obowiązkowego, dokonywanego co 5 lat badania technicznego. Jak to uzasadniłem w niniejszym opracowaniu, badanie takie nie jest w stanie określić, kiedy i gdzie nastąpi samoczynna przerwa w przewodzie zerowym, która według badań polskich naukowców jest przyczyną 15 % wypadków śmiertelnych. Poważne zmniejszenie przekroju przewodu na odcinku o długości kilku mm (na skutek uszkodzenia mechanicznego lub korozji) może powodować silne nagrzewanie się tego odcinka, nie powodując jednak zauważalnego wzrostu impedancji całej pętli zwarcia, dopóki przewód się całkowicie nie przepali.

W praktyce po takiej kontroli wszystkie zauważone usterki zostają usunięte i fakt ten zostaje opisany w protokóle. Nie słyszałem jednak, aby w wyniku kontroli stwierdzono, że instalacja budynku nie nadaje się do dalszej eksploatacji i powinna być wymieniona pod rygorem odłączenia zasilania budynku. Natomiast w opracowaniach polskich naukowców, na różnych seminariach, zjazdach i konferencjach, fachowcy stwierdzają, że 80 procent instalacji w Polsce nie nadaje się do dalszej eksploatacji, co jest zgodne z prawdą, a spotkałem się nawet z oświadczeniem jednego z inspektorów Nadzoru Budowlanego po kontroli przeprowadzonej w starym budynku, że zabiegi konserwacyjne przeprowadzane w kilkudziesięcioletnich instalacjach mieszkaniowych w układzie TN-C wykonanych przewodem aluminiowym można przyrównać jedynie do reanimacji trupa.

5. Wnioski.

Eksploatowane w 80 procentach budynków mieszkaniowe instalacje elektryczne w układzie TN-C powodują poważne zagrożenia porażeniami prądem elektrycznym. Zagrożenia te będą się stale powiększać z powodu starzenia się tych instalacji i wzrostu ilości sprzętów gospodarstwa domowego zużywających duże ilości energii. Prowadzone od kilkunastu lat działania polskich naukowców-elektroenergetyków, mających na celu poprawę sytuacji, jak dotychczas nie dały żadnych praktycznych wyników, ze względu na brak zrozumienia powagi sytuacji przez organy ustawodawcze. Prawdopodobnie nasze władze przypuszczają, że z biegiem czasu problem sam się będzie rozwiązywał, w miarę jak stare budynki będą stopniowo zastępowane nowymi. Do tego czasu zginie dalszych kilkanaście tysięcy ludzi, a kilkadziesiąt tysięcy zostanie kalekami.

Mam nadzieję, że proponowane przeze mnie w niniejszej publikacji rozwiązania mogły by przyczynić się do przyśpieszenia modernizacji mieszkaniowych instalacji elektrycznych, mających decydujący wpływ na bezpieczeństwo mieszkańców.

Prowadzona przeze mnie przez ostatnie 6 lat działalność polegająca na odwoływaniu się do wszystkich szczebli organów wymiaru sprawiedliwości i do innych najwyższych w Polsce instytucji powołanych do reagowania na tego rodzaju problemy społeczne, nie dała praktycznie żadnych rezultatów.

Ze względu na to, że zamierzam w dalszym ciągu prowadzić działalność w tym temacie, a nie jestem elektrykiem, potrzebna mi jest pomoc elektryków, zarówno praktyków jak i teoretyków, aby moje działania mogły być bardziej skuteczne. Dla tego uprzejmie proszę o wnikliwe przeczytanie niniejszego opracowania i o krytyczne uwagi dotyczące jego treści, a również o odpowiedź na łamach Forum ISE na zadane w opracowaniu pytania.

Osobom, które mają wątpliwości, czy tego rodzaju tematem powinien zajmować się nie-elektryk, wyjaśniam, że rozmawiałem z wieloma elektrykami mieszkającymi w naszym osiedlu, którzy zgadzając się ze mną całkowicie, nie chcieli się podjąć prowadzenia takiego beznadziejnego tematu. W swojej pracy zawodowej, jako konstruktor maszyn i urządzeń technologicznych miałem wiele do czynienia z układami elektronicznymi i elektrycznymi, instalacjami zasilającymi urządzenia i pomiarami elektrycznymi. Przeszkolenie w zakresie mieszkaniowych instalacji elektrycznych przeszedłem w nieistniejącym już Centralnym Ośrodku Badawczo-Rozwojowym Instalacji i Urządzeń Elektrycznych “Elektromontaż”, gdzie potraktowano mnie bardzo życzliwie i zaopatrzono w ogromną ilość literatury technicznej i naukowej. Obecnie wiedzę swoją na ten temat uzupełniam przy pomocy internetu.

mgr inż. Andrzej Janiszewski

Zbliżone tematy