Wpisałem w Google "bilans energetyczny Polski". Wybrałem podpowiedź "2021". Pierwsza pozycja w tytule mówi - "Rekord importu prądu do Polski pobity".
Idealna sytuacja dla Niemiec. Nie, nie dyszę nienawiścią. Lecz ze smutkiem patrzę, że kupowane z zagranicy jest wszystko, już nawet energia. Nie jestem ekonomistą z wykształcenia, ale mam za sobą epizod pracy w banku.
Czymś za te towary, w tym energię, trzeba będzie zapłacić. Energia to też towar, jej cena zależeć będzie od podaży. Będzie nadmiar, to ceny spadną, bo trzeba będzie zachęcić klientów do kupna.
Mamy więc się martwić zbyt wysoką, własną produkcją?
Przyszła elektrownia jądrowa powinna być bardzo elastyczna i służyć jako kompensator braków mocy. Być może powinna też powstać elektrownia interwencyjna, na turbinach gazowych. Zaś chwilowe nadwyżki energii elektrycznej można w ostateczności przeznaczyć na niektóre rodzaje procesów technologicznych. Gospodarka skojarzona czyni nieopłacalne pojedynczo procesy sumarycznie opłacalnymi.
Pobawmy się intelektualnie. Gdyby np. magazynem energii były elektrolizery wody i sprzężone z nimi ogniwa paliwowe. No więc wodór czeka w zbiornikach na niedobory mocy i gdy te wystąpią, to jest zużywany. Zostaje nam tlen wysokiej czystości. Gdyby prowadzić elektrolizę wody tylko dla otrzymywania tlenu, byłoby to nieopłacalne. Mamy tlen, a co zużyć w ogniwach paliwowych? Powietrze, które po zużyciu tlenu stanie się czystym azotem z domieszką argonu. Mamy następny, odpadowy produkt. Nadmiar tlenu można zużyć w procesie wielkopiecowym, co zaskutkuje niższym zużyciem koksu i bardziej energetycznym gazem wielkopiecowym, bo mniejsze będą straty na ogrzewanie azotu.